piątek, 3 grudnia 2010

LABORATORIUM ŚW. MIKOŁAJA

Święty Mikołaj już od jakiegoś czasu przestał być miłym, dobrotliwym staruszkiem z długą siwą brodą. Nikt nie pamięta kiedy się zmienił i co spowodowało tę zmianę.
Prawdopodobnie miał po prostu dosyć tego corocznego rytuału i zamieszania wokół świąt i jego osoby, oraz rozwydrzonych dzieciaków, ciągle żądających nowych prezentów, włażących mu na kolana i brudnymi paluchami, bezczelnie ciągnących go za brodę.
Zmienił się - schudł, zaczął chodzić na siłownię, przyciął brodę, czerwone wdzianko zamienił na czarne.
Przestał rozdawać prezenty, za to wymyślił coś innego, coś co spowodowało, że radosny okres przedświąteczny, zmienił się w czas strachu. 
Porywał niegrzeczne dzieci. 
Wchodził w nocy niezauważony (miał przecież wprawę), zabierał dzieciaka, którego potem nikt już więcej nie widział. 
W ten sposób zaginęło mnóstwo dzieci. Najgorsze było to, że Mikołaj był bezkarny. Nikt przecież nie wiedział gdzie dokładnie mieszka. Wszystkie domniemane adresy okazały się fałszywe.
 Jedynym plusem całej sytuacji było to, że dzieci bardzo się pilnowały, i starały się być grzeczne
w tym okresie, oczywiście nie wszystkim się to udawało…
W wyniku długiego śledztwa, odkryto w końcu, co się stało z tymi niegrzecznymi, porwanymi.
Mikołaj lepił ze śniegu bezmyślne, złośliwe bałwany z wielkimi nosami, przypominające zombie. Porwanym dzieciom zabierał duszę i w laboratorium, w którym wcześniej produkował zabawki, ożywiał nimi swoje potwory. 
Eksperyment  powiódł się znakomicie. 
Na ulicach, a przede wszystkim w galeriach handlowych, można było zaobserwować mnóstwo bałwanów, których widok z czasem przestał kogokolwiek dziwić.

wtorek, 19 października 2010

Na balkonie

- Popatrz  jaka dziwna poświata wokół księżyca - powiedziałam podczas naszego wspólnego palenia papierosów na balkonie - chyba nigdy wcześniej niczego takiego nie widziałam.
- Ja chyba też pierwszy raz coś takiego widzę.
- Pewnie UFO po nas leci. Zabiorą nas w końcu na naszą planetę, do domu...
- A jak ta planeta się nazywa?
- Nie wiem, przecież wymazali nam pamięć, gdy nas tu przywieźli w ramach eksperymentu, mającego na celu asymilację z Ziemianami i ich zwyczajami, a że eksperyment się nie udał, to pewnie po nas wracają...

środa, 13 października 2010

Tęsknota za Wrocławiem

Stary, nieżyjący pies przyszedł do nowego żyjącego i powiedział mu, w psim, niezrozumiałym dla mnie języku, którego znaczenia mogłam się tylko domyślać, że musi odejść. Ten go posłuchał i zdechł. A ten co już nie żył, ożył i zajął jego miejsce. Nie rozumiałam tego. Wolałam tego nowego psa, bo to była dobra suka, a ten stary to był kawał nieposłusznego skurwysyna. 
Potem wróciliśmy do domu we Wrocławiu, oczywiście razem z tym starym psem. Zajęłam jeden pokój, a resztę wynajęłam obcym ludziom. Pomyślałam, że to ja mogę wynajmować komuś, a nie u kogoś. Nie mogę już u nikogo mieszkać.

Gdy się rano obudziłam, moja sunia na całe szczęście spała pochrapując na swoim posłaniu...


piątek, 24 września 2010

czarny humor

- Wiesz, ja chyba umrę kiedyś na zawał serca w trakcie tych moich ćwiczeń - wysapałam podczas rutynowego katowania mojego ciała.  - Zasłabnę, upadnę na podłogę, ciebie nie będzie akurat w domu, a jak wrócisz to już będę zimna.
- A ja ciebie zabalsamuję i będę trzymał w domu, tak jak Von Cosel swoją żonę.
- No dobra, ale po jakimś czasie, moja matka w końcu się zorientuje, ze coś długo nie dzwonię...

poniedziałek, 20 września 2010

CZARNE PAZURY

 - Widziała pani tego mężczyznę, co siedzi tam pod oknem? Ma na czarno pomalowane paznokcie. To moda jakaś, czy co? Może pani wie o co chodzi? - mówi do mnie, konspiracyjnie przyciszonym głosem, kobieta ok 50-lat, w kolejce do kasy 
w Carrefurze.
- Tak się składa, że to mój facet - odpowiadam, i z jej twarzy znika głupawy uśmieszek, a pojawia się wyraz zakłopotania.
- Ach ja nie krytykuję, to nawet jest ok - próbuje ratować się ona.
- Mogę pani wyjaśnić o co chodzi z tymi pazurami. On jest wokalistą w takim zespole trójmiejskim i miał wczoraj koncert, no i potrzebował takiej kreacji scenicznej. Mówiłam, żeby to zmył, bo mu w końcu ktoś wpierdoli, ale...
- A nie, to jest ok, ja lubię takie np. tunele w uszach, ale czegoś takiego nie widziałam, więc tak zapytałam. Mnie to nie przeszkadza, wręcz przeciwnie. O moja kolejka...